Jak wiecie pisałam maturę z myślą o kierunku lekarskim dwa razy. Analizuję te dwie sytuacje i wyciągam wnioski. Jest ich wiele, dlatego powstanie kilka wpisów w tym cyklu.
Dziś powiem o czymś co jest fundamentem pracy nad maturą w ogóle.
Mowa o naszym nastawieniu.
To co mamy w głowie jest kluczowe. Albo nas motywuje gdy wierzymy w swój sukces, albo podcina skrzydła gdy myślimy że to i tak na nic... Po czasie widzę, że przygotowując się do matury w 2016 roku - z tym właśnie miałam problem. O ile w biologii czułam się pewnie (będzie wpis o przygotowaniach), o tyle z chemii wewnętrznie WIEDZIAŁAM że mi się nie uda. Umyślnie używałam wielkich liter żeby podkreślić moją głupotę... Ja rok przed, pół roku czy miesiąc WIEDZIAŁAM że i tak nic z tego. Tak właśnie się stało, bo nauka nie była efektywna, nie było jej tak wiele jak teraz, no bo po co? Skoro i tak się nie uda...
W tym roku zaś, miałam jasno postawiony CEL. Miałam go w głowie zakorzenionego i postawionego na 1 miejscu. Ten cel motywował mnie do nauki, do robienia setek zadań, do robienia 3 arkuszy dziennie kiedy "parował mi mózg". Oczywiście, że miałam chwile gorsze. Ale ten wewnętrzny CEL i WIARA W SIEBIE mówiły mi: walcz, bo wiem że dasz radę!
Kochani, nie można "szukać" motywacji o nauki na przykład na instragramie obserwując i oglądając studygramy. Te profile są pomocne, ale dla inspiracji a nie motywacji. Motywacja musi wypływać z Was, z środka. Jeśli czegoś naprawdę chcecie to aż będzie palić się do nauki. Ja wstawałam rano i już, już chciałam robić zadania. Wiedziałam po co to robię. Miałam cel, co znowu podkreślam. W tym wpisie powinnam jeszcze poruszyć kwestię wytrwałości, determinacji i pokonywania przeszkód, a także przezwyciężania własnych słabości ale kończy mi się kawa, a mąż woła na obiad. :) Będzie dalsza część.
Proszę napiszcie co myślicie na ten temat. Zgadzacie się ze mną?
zona24namedycyne <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz